niedziela, 31 lipca 2011

KOBIETY

       Na przestrzeni życia różnie kształtował się mój pogląd na temat kobiet, kobiecości i postrzegania siebie jako kobiety. Przez wiele lat trudno było mi w pełni zaakceptować ten aspekt mnie. Nie łatwo też było patrzeć na inne kobiety inaczej niż na rywalki, kogoś kto zagraża. Trudność stanowiło także odnalezienie swojego miejsca we współczesnym świecie. Jaką kobietą być? Odnieść się do wizerunku kreowanego przez media? Trudne, niemożliwe? Żoną przy mężu, niezależną karierowiczką - można by tu mnożyć dostępne "szablony". Tyle, że żaden z nich nie jest dla mnie.
      Od kilku lat lubię siebie jako kobietę, pracuję z kobietami i wiem, że nie potrzeba żadnych szablonów. Bywam różna. Inne kobiety także, lubię to w nas. Nieprzewidywalność, emocjonalność, wrażliwość na piękno, współczucie i wiele, wiele innych cech odróżniają  nas od mężczyzn. Wyznaję mało popularny pogląd, iż jesteśmy inne niż mężczyźni, co więcej cieszę się z tego. Podczas prowadzonych warsztatów poszukuję odpowiedzi na pytanie kim jest kobieta? Wiem, że wiele kobiet ma z tym problem. Oczywiście kilka linijek tekstu nie zmieni świata, wierzę jednak, że czasem wystarczy jedno słowo, zdanie, książka, człowiek, by zmienić świat jednej osoby.
    Dlatego w tym miejscu pozwolę sobie przedstawiać swojej ( i nie tylko) refleksje na temat kobiet. Może ktoś z Was zechce dołączyć do tych rozważań? 
   

czwartek, 14 lipca 2011

POCZĄTEK


Nikt nie zapala światła i nie stawia go w ukryciu 
ani pod korcem, lecz na świeczniku, aby jego blask 
widzieli ci, którzy wchodzą.
św. Łukasz, 11,33
  
W zasadzie powyższy cytat mógłby uzasadnić moje zaistnienie tu. Myślę jednak, że Ktoś kto przeczyta te słowa może uznać je za przejaw pychy i arogancji z mojej strony...Dlatego też dodam jeszcze kilka zdań.

***
Początkowo ta strona miała być trochę większą wizytówką. Ukazującą moją firmę i mnie - jej jedynego pracownika :-) Chciałam napisać kilka zdań o tym co robię i dla kogo, chciałam dodać też kilka słów o moim wykształceniu, by osoby decydujące się na udział w organizowanych przeze mnie zajęciach wiedziały kim jestem. Tak miało być, ale....
Ten początkowy zamysł to trochę za mało...Wszak nie kończę pracy o 15 i nie przedostaję się tunelem metra,(którego z resztą nie ma w Trójmieście) do świata domowego. Nie mam ścisłej granicy między tym co zawodowe, a tym co moje, bo przecież uczestniczki moich zajęć często goszczą w moich myślach. 
Moje życie nie byłoby też możliwe, gdyby nie moja rodzina - wyczekana, wymarzona... 
Wszystkie, aspekty mojego życia łączą się i przenikają wzajemnie - na szczęście. Dlatego też chcę je pokazać (w pewnym zakresie). Wstawić to życie, jak światło do świecznika, jest ono bowiem moją drogą i moim osobistym sukcesem...     

Zarówno tu,  jak i podczas moich zajęć pragnę zachęcić osoby, które spotykam na swej drodze by pochyliły się nad swym życiem (jakkolwiek trudne by nie było), dostrzegły światło i umieściły je w należnym miejscu..na świeczniku...:-)